"
Nowi mutanci" weszli do kin, choć przez długi czas wydawało się, że może to nigdy nie nastąpić. Reżyser
Josh Boone ("
Gwiazd naszych wina") pokazuje uniwersum X-Men od nowej strony, skupiając się na jego młodych, niedoświadczonych bohaterach i łącząc konwencje kina młodzieżowego oraz horroru. Z jakim rezultatem? Przeczytajcie recenzję autorstwa Jakuba Popieleckiego.
Tytuł kłamie: ci "Nowi mutanci" nie są zbyt nowi. Spin-off serii "X-Men" przeleżał na półkach dobre dwa lata, przeczekując plany niezrealizowanych dokrętek, katastrofalną "Mroczną Phoenix", przejęcie studia Fox przez Disneya oraz groźbę bycia zdegradowanym do streamingowej dystrybucji. A jednak wreszcie, świeżo po globalnym lockdownie, wchodzi do kin i okazuje się trafiać w swój czas. Opowiada w końcu o grupie nastolatków na przymusowej izolacji.
W tym sensie "Nowi mutanci" to film, który jest metaforą siebie: walka tytułowych bohaterów przypomina losy samej produkcji, trzymanej siłą w zamknięciu i poddawanej analizie przez złowrogi biurokratyczny aparat. Przede wszystkim mamy tu jednak metaforę dojrzewania. Stojący za kamerą Josh Boone nakręcił wcześniej romans "Gwiazd naszych wina" i pozostało mu trochę młodzieżowego DNA. Ale tym razem nastoletniość interesuje go jako doświadczenie traumy: traumy fizycznych transformacji, buzujących hormonów i niepewnej przyszłości. Nic zatem dziwnego, że łączy konwencję young adult z horrorem i wychodzi mu coś w pół drogi między "Klubem winowajców" a "Koszmarem z ulicy Wiązów 3".
Mamy więc piątkę nastolatków trzymanych pod kluczem przez surową dorosłą (niczym w "Klubie") i prześladowanych przez nadprzyrodzone strachy (niczym w "Koszmarze"). Każde z dzieciaków jest oczywiście mutantem, ale daleko im do superbohaterszczyzny X-Men. Jak mówi nadzorująca nastolatków tajemnicza doktor Reyes (Alice Braga), "nowi mutanci są najbardziej niebezpieczni, bo nie potrafią jeszcze kontrolować swoich umiejętności". Dla każdego z nich supermoc jest więc raczej utrapieniem niż darem: zamiast siły przynosi ból, śmierć i wykluczenie. Co gorsza, osobiste traumy bohaterów zaczynają nagle przybierać materialne kształty i pełzać mrocznymi korytarzami instytutu, w którym toczy się akcja. Całą recenzję przeczytacie
TUTAJ.
Tytułowi "nowi mutanci" to Rahne Sinclair (
Maisie Williams), Illyana Rasputin (
Anya Taylor-Joy), Sam Guthrie (
Charlie Heaton) i Roberto da Costa (
Henry Zaga). Czwórka nastolatków jest przetrzymywana pod obserwacją psychiatryczną w odizolowanym od świata szpitalu. Dr Cecilia Reyes (
Alice Braga) uważa, że stanowią oni zagrożenie tak dla siebie, jak i dla całego społeczeństwa, dlatego bacznie ich pilnuje, a jednocześnie stara się ich nauczyć panowania nad mutancimi zdolnościami. Kiedy do pozostałych pensjonariuszy dołącza Danielle "Dani" Moonstar (
Hunt), zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pacjentów nawiedzają halucynacje i wspomnienia dawnych doznań, a ich nowe mutancie zdolności – podobnie jak przyjaźń – zostaną poddane próbie w walce o przetrwanie.
Film "
Nowi mutanci" wszedł do polskich kin 26 sierpnia.