Sean Bean tak często umierał w filmach (i serialach), że fani sobie już z tego żartują. Aktor rozmawiał ostatni z portalem Screen Rant, gdzie wspomina o swoim śmiertelnym trendzie.
Którą scenę śmierci Sean Bean uważa za najlepszą?
Ekranowa śmierć towarzyszy aktorowi od początków jego kariery. Pierwszą dużą rolę dał mu
Derek Jarman w filmie
"Caravaggio". Zagrał tam adwersarza tytułowego malarza, który skończył zamordowany przez Caravaggia. Tak zaczął się trend, który towarzyszy aktorowi do dziś.
Bean tak o tym mówi w wywiadzie dla Screen Rant:
Moją pierwszą śmiercią była rola w filmie "Caravaggio", którego reżyserem był wspaniały człowiek o imieniu Derek Jarman. Film opowiadał o życiu i twórczości artysty Caravaggia. Był to mój pierwszy dzień na planie, więc gdy graliśmy scenę, w której mojemu bohaterowi podrzynają gardło, pomyślałem sobie "świetnie". [śmiech]
Ale potem było tego coraz więcej. W trwającej prawie 40 lat karierze
Bean umierał ponad 20 razy. Czasem padał od "zwykłej" kulki, innymi razy były to niezwykle spektakularne śmierci. Którą z nich uważa za najlepszą?
Myślę, że najlepszą śmiercią była ta Boromira we "Władcy Pierścieni". To była bardzo epicka śmierć, emocjonalna i wzruszająca. Peter Jackson pozwolił mi odpowiednio długo umierać i pokazać moje emocje, z całym patosem i odpowiednim podkładem muzycznym. Podobała mi się. Wybieramy najgorsze i najlepsze ekranowe sceny śmierci Seana Beana
Kilka lat temu zrobiliśmy własne zestawienie najlepszych i najgorszych scen śmierci
Seana Beana. Zapraszamy do jego obejrzenia: