Recenzja filmu

Drive (2011)
Nicolas Winding Refn
Ryan Gosling
Carey Mulligan

“A real hero... A real human being...”

"Jeżdżę. W pracy jako kaskader, w czasie wolnym dla przyjemności, a w nocy można mnie wynająć, bym cię bezpiecznie odwiózł do domu, po tym jak się włamiesz do jakiegoś magazynu lub lokalu" – tymi
"Jeżdżę. W pracy jako kaskader, w czasie wolnym dla przyjemności, a w nocy można mnie wynająć, bym cię bezpiecznie odwiózł do domu, po tym jak się włamiesz do jakiegoś magazynu lub lokalu" – tymi słowy mógłby powitać widza bezimienny bohater nowego filmu Refna: "Drive". Mógłby dodać też: "Dlaczego robię takie rzeczy? Nie dowiesz się tego z filmu, chyba że wystarczy ci ogólnikowe: lubię jeździć. Ale i tak mnie polubisz". O tak.

Zanim jednak na dobre zacznę opowiadać o tym filmie, chciałbym pogratulować dystrybutorom za sprowadzenie do Polski twórczości Refna. Ten duński reżyser tworzy już od ponad dekady, zdobył w pomniejszych kręgach status kultowego, więc tym większe było moje zdziwienie, że "Drive" jest w praktyce pierwszym jego filmem, który doczekał się polskiej premiery kinowej! Teraz już pozostaje tylko wydać różne boxy z wcześniejszymi filmami Refna, dzięki czemu jego miłośnicy będą szczęśliwi, mogąc oglądać w domu trylogię "Pusher", "Bronsona" i najważniejsze: magnetyczne "Valhalla Rising", będące moim ulubionym filmem tego pana. Tzn. do czasu, aż zobaczyłem "Drive".

Żeby było jasne: porównuję te dwa filmy tylko ze względu na ich twórcę, nic więcej. "Valhalla..." to cisza oraz pierwotna kraina. "Drive" składa się z ujęć zachodzącego słońca, którego światło odbija się od maski samochodu. Z neonów, których blask tworzy w niedokładnie umytych szybach dziwne wzory. Ze spojrzeń i dotyku dwóch rąk. Z krwi, pieniędzy oraz zemsty i sprawiedliwości. Z tych dziwnych zbiegów okoliczności, które pojawiają się, gdy w naszym życiu pojawia się ktoś ważny.

Chaotyczny i poetyczny misz-masz poskładany w spójną całość przez Refna w konwencji kina akcji jest doskonałym filmem. Ma dobre, stałe tempo wydarzeń, własny styl i klimat, zbudowany elektroniczną muzyką oraz doskonałym montażem (zwykła przejażdżka ma w sobie ten sam urok, którego człowiek doznaje podczas prawdziwej jazdy samochodem, dzięki różnym ujęciom fragmentów całości, np. kierownicy i przedniej szyby, deski rozdzielczej pokazanej pod kątem tak, by było widać drogę itp.). Gra na emocjach, powoli buduje fabułę oraz przedstawia głównego bohatera widzowi, wciąga. Dialogów jest mało, jednak większość trzyma poziom (wyjątkiem są dialogi z przekleństwami, które znowu u Refna są po prostu sztuczne). Relacje między bohaterami zbudowano skrótowo, najczęściej za pomocą kilku scen lub nawet kilku zdań - jednak to w zupełności wystarczyło! Uwierzyłem w przyjaźń Shannona z bohaterem, uwierzyłem w jego uczucie do Irene. Nie uwierzyłem za to w przemianę głównego bohatera oraz kilka innych rzeczy, które subiektywnie chętnie bym zmienił (na przykład postać Irene... ja wiem, mogłaby się uśmiechnąć więcej niż raz). Jednak to drobiazgi - bawiłem się na "Drivie" przednio, to zdecydowanie najlepsze kino akcji od czasu "Casino Royale". Jest tu intrygujący bohater, ciekawa fabuła, sporo emocji oraz zakończenie z piosenką idealnie wyrażającą wszystko, co czułem, oglądając je, a której pierwsze słowa posłużyły mi za tytuł niniejszej recenzji. Tak, bohater okazał się prawdziwym bohaterem i człowiekiem. Przekonajcie się, w jaki sposób, warto!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Film, który nakręciłby Tarantino, gdyby tylko potrafił." - takim oto zadziornym stwierdzeniem jest... czytaj więcej
"Drive" to przykład niezwykle wysublimowanego, stylowego kina akcji. Dla jednych może zbyt kiczowaty,... czytaj więcej
Film wyreżyserowany przez Nicolasa Windinga Refna pod nieco enigmatycznym tytułem "Drive" to kino z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones