Można zrozumieć ograniczenia budżetowe i czasowe, bo musieli zmieścić taki skomplikowany życiorys w półtoragodzinnej produkcji telewizyjnej.
Nie bardzo rozumiem natomiast dlaczego pozatrudniali różnych wymoczków do ról męskich. W serialu dokumentalnym "Kokainowi kowboje" pokazywali mężczyzn z jej otoczenia i było to zdecydowanie bardziej przystojne towarzystwo.
Coś mi się wydaje, że film był politycznie krojony pod fem-realizm lub jakiś gender-realizm, zamiast pokazać coś naprawdę artystycznego.
Nie oglądałem, ale bardziej widziałbym tutaj serialową wersję a nie kino TV. Przecież jej historia z pewnością nadałaby się na cały sezon "Narcosa".
Ciężko się nie zgodzić. Z męskich ról jedynie Dario i Rudy to były charaktery niejednoznaczne, z pewną dozą moralności. Reszta zachowywała się jak małpy w zoo. Zeta Jones zagrała dobrze, ale już jej kochanka - z wyglądu i aktorstwa - poziom filmów porno. Zero klimatu lat 70 i 80 - w jednej scenie akcji jakiś współczesny death metal - co to było? No i synowie grający na Atari 2600 pod koniec lat 80tych - kiedy królował NES - nierealne :)