Chyba najsłabszy film w reżyserskim dorobku Tima Burtona. Nie pomogła cała plejada gwiazd z
Jackiem Nicholsonem i Glenn Close na czele. Film jest nijaki, drętwy i zdecydowanie za mało w
nim "burtonowskiego" klimatu. Reżyser chciał chyba nawiązać w swym dziele do klasycznych
filmów science-fiction z lat 50-ych, ale nie za bardzo mu wyszło.
Niestety muszę się zgodzić. Burton zapewne chciał dobrze, ale no cóż, nie wyszło.
Ten film to pastisz i bezczelne wyśmianie tego gatunku, polityki i amerykańskiego społeczeństwa. Czy chciał nawiązać do klasyków? Cóż, jeśli tak się tę produkcję ocenia, to pozdrawiam serdecznie.
mi sie bardziej wydaje ze chcial te klasyki wysmiac. Masz na przyklad kiczowaty wyglad spodkow i marsjan. Zbyt powaznie bierzecie ten filfm