Mimo ram czasu jakie dzielą obie trylogie, szczerze powiem że są to dwa obrazy godne tego tytułu. Wizerunek Gotham w wizji Burtona jest bardziej kreskówkowy. Upiorne, obskurne a jednocześnie nieco potulne miasto, taka otoczka horroru z początku lat 80 doprawiona humorem i akcją. Jasno określeni protagoniści i antagoniści, tam gdzie Nolan stworzył taką siatkę komplikacji.
Dwa okna w jednym kreskówka lat 50, walka dobra ze złem, a w drugim współczesne miasto, współcześni ludzie i mroczny rycerz w którego nie wiesz czy darzyć sympatią... czy strachem