jeżeli chodzi o grę aktorów, to na wysokim poziomie, fabuła też zapowiadała się ciekawie.Jednak coś mnie irytowało w tym filmie, nie mówiąc już o banalnym zakończeniu. Szkoda też, że słabo rozwinięta była postać matki-zakonnicy. Książki nie czytałam, lecz po przeczytaniu któregoś z postów lepiej sobie przybliżyłam historię jej i córek.. Trochę się zawiodłam,a lubię filmy o takiej tematyce..
To była naprawdę okropna "adaptacja", pominięte zostało bardzo wiele istotnych spraw bądź zostały pozamieniane na rzecz prostszych i dennych czasem.
no tak to zazwyczaj jest, dlatego lepiej jest nie oglądać filmu gdy wcześniej przeczytało się książkę. Przynajmniej ja zawszę sobie tak postanawiam, ale ciężko z tym u mnie. Ciekawość niestety..
Masz rację, wcześniejsze przeczytanie książki strasznie potrafi zaniżyć ocenę filmu :) cuż, wtedy się bierze coś innego pod uwagę, nie każda adaptacja jest zła, czasem się coś pomija, ale Purpurowe Rzeki zostały zmienione całkowicie prawie. Ooglądając film doszłam do wniosku, że gdyby nie książka, to bym go nie zrozumiała. Jest taki problem z tymi adaptacjami książek, często fabuła jest tak zmieniona, że możnaby to uznać za kompletnie co innego, ale nie wolno tego robić, bo byłby plagiat :p Może po filmie nie będzie książka już takim zaskoczeniem, ale naprawdę polecam ;-)
Nawet nie widziałem, że ten film jest na podstawie jakiejś książki. Tak już to jest, że chyba praktycznie każda ekranizacja jest gorsza od książki: pominięte naszym zdaniem istotne wątki, nie potrzebne zmiany; a tak poza tym to w 2 h czy nawet 3 trudno zmieścić całą fabułę książki.
P.s. Jak tam książka, polecacie, warto przeczytać?