nie wiem, czy kiedykolwiek coś tak mnie rozpieprzyło jak pingwin, który idzie w stronę interioru.
http://slojkowski.com/2012/04/15/pingwin-herzog-i-najwiekszy-dramat/ - coś tam sobie o tym popisałem, ale i tak jest mi teraz LEKKO smutno, jak za każdym razem, kiedy oglądam tę scenę. miażdży.
Zastanawiałam się czy tylko mnie skruszyła scena z pingwinem. Cały smutek i depresje świata ludzi można zsumować w zachowaniu jednego, małego pingwina.
Z drugiej strony - tylko pomyśleć, że żyjemy na jednej planecie z pingwinami indywidualistami, które samotnie wyruszają na biegun południowy, tak jakby chciały go odkryć dla swojego gatunku.
choć o kotach, to równie dobrze mogłoby być o pingwinach http://www.youtube.com/watch?v=4EF4-sqtD7c
obejrzałam dobrych parę miesięcy temu ten film, może nawet rok temu. i nadal wraca do mnie ten pingwin. zresztą jak cały film.
miażdży. Moi zdaniem ta scena jest nie tyle smutna, co nieskończenie piękna. Pokazuję jednostkę, która zdecydowała się na inną drogę niż inni, która kuszona tajemniczymi siłami, zdeterminowana jest odkryć nieznane i zginąć przez swoje szaleństwo. Wzruszamy się, bo taka postawa imponuje, smucimy, bo wiemy, że los takiej jednostki jest tragiczny. A że bohaterem tej opowieści jest mały pingwin - to już miażdży.
Dokładnie, miałem identyczne odczucia. Ludzie często dziwią się i pukają w głowę na wieść o himalaistach ginących w górach. Pytają "po co on tam szedł?", "dlaczego nie znalazł sobie bezpieczniejszego zajęcia, tak jak my?". Pingwin w filmie to właśnie taki podróżnik, który odłącza się od stada, a na to odłączenie nikt nie potrafi znaleźć racjonalnego wytłumaczenia.
dlaczego najsmutniejszy ? mieli zasadę, że nikt nie wchodzi mu w drogę podczas wędrówki ... sami bohaterzy doc są jak ten pingwin a pomimo to nie mają odwagi jak on wędrować.
myślę, że pingwin miał niezłą przygodę przez ost dni swojego życia ;)
po obejrzeniu sceny z pingwinem-lekkoatletą byłam, delikatnie mówiąc, smutnawa. jednak nic nie jest w stanie opisać dramatu i frustracji kiedy, po wysłaniu filmiku do znajomego,okazało się że z pewnej perspektywy sytuacja ta uznawana jest za szalenie zabawną ;) i już nie wiem co mnie bardziej poruszyło - to że pingwin idzie w cholerę czy to,że tragizm tej ceny nie jest tak jaskrawy dla niektórych.