To on prezentuje się najlepiej, ale innym aktorom też nie ma właściwie nic do zarzucenia. Od czasu wyruszenia okrętu z misją czułem nieustanne napięcie, które wyładowało się pod koniec. Twórcy zaserwowali mi niezłą zmyłę i świetnie im to wyszło. Obeszło się za to bez zbędnych efektów specjalnych. Prawie wszystko w tym filmie jest jak dla mnie "na plus". Ciekawie było też zobaczyć Ernesta Borgnine w filmie z lat 70., choć w sumie nadal wygląda tak samo. Finał w Arktyce jest godny podziwu.