To nie jest kwestia rasy. Ten film jest durny uniwersalnie.

Bardzo ładnie to ująłeś! Nie wiem, czy nie będzie to z mojej strony nadużyciem, ale wydaje mi się, że głupie i wręcz "uniwersalnie durne" filmy z gatunku SF (a także ekranizacje wszelkich możliwych komiksów) zaczynają brać górę nad ambitnymi produkcjami. Jako miłośnika i konesera klasyki bardzo mnie to boli, gdy widzę, że nawet uznani twórcy tworzą dziełka pod coraz mniej wymagającą publiczkę. Był wiek pary, potem elektryczności i atomu, czy ten wiek przejdzie do historii jako wiek głupoty?

"zgrymaszoną chińską panienkę, dzielnego chińskiego młodzieńca, bohaterskiego chińskiego kosmonautę - zbawiciela nieba i Ziemi, doświadczonego i krzepkiego chińskiego starca..."

Czy Ty się czepiasz, że bohaterami chińskiego filmu są Chińczycy?

Ja tam nie mam problemu z Chińczykami ratującymi świat. Jest to zawsze jakaś odmiana po tych dziesiątkach filmów, w których wybawcami Ziemi byli Amerykanie.

Chińskie filmy rzeczywiście ogląda się inaczej, ale myślę, że to kwestia kulturowa a nie rasowa. Bo np. również rosyjskie filmy mają jakąś taką dziwną, odrębną specyfikę (i jak dla mnie są słabsze od chińskich, które przynajmniej starają się dostarczać rozrywki), a przecież to też Słowianie, więc wydawałoby się, że powinniśmy nadawać na tych samych falach.

Jeśli szukasz dobrych chińskich filmów, które nie wywołują poczucia zażenowania, to polecam dwuczęściowy "Red Cliff" Johna Woo (tylko trzeba uważać, żeby nie sięgnąć przez przypadek po "Trzy królestwa", czyli okrojoną sklejkę obu części).

Absolutnie nie czepiam się Chińczyków, bowiem mam do nich ogromny sentyment, który potwierdzałem wielokrotnymi odwiedzinami Państwa Środka. Po prostu pisałem o przerażającym nagromadzeniu stereotypów, co w połączeniu z zamysłem scenariuszowym dało koszmarną, całkowicie niestrawną agitacyjną papkę.
Masz rację, że chińskie filmy charakteryzują się odrębnością wynikającą z odmienności kulturowej. I tak ich produkcje przeznaczone do światowej dystrybucji są o niebo lepsze od tego, co jest serwowane na rynek wewnętrzny - tego nie da się opisać!
Widziałem "Trzy królestwa", ale nie zrobiły na mnie jakiegoś szczególnego znaczenia. Nie wiem, czy uda mi się gdzieś znaleźć "Red cliff", poszukam.
I dzięki!