Zabierając się do ogladania tego filmu nie sądziłem że dzieło Murnau`a okaże się aż takim wybitnym filmem. Juz od pierwszej sceny widza wciagą klarowna i maloskomplikowana fabuła : przystojnego, żonatego meżczyzne podrywa szpetna kobieta z miasta, namawiając go do popełnienia niecnego czynu czyli utopienia swojej żony. Juz sam watek mozna interpretowac jako starcie sie spokojnego pierwiastka wsi ( żona bohatera) oraz szalonego tempa miasta ( brunetka). Do okrutnej zbrodni jednak nie dochodzi a sama para przezywa swój "drugi miesiąc miodowy"( a bardziej dzień). udają się do wesołego miasteczka gdzie oddają się przeróznej zabawie. Same sceny mista nakręcone są niezwykle nowatorsko - w oczy rzuca się przede wszystkim nakladanie się na siebie dwóch a nawet więcej taśm, co owocuje przyciemnionymi obrazami lecącymi w tle (ukazujących np: łódz, w chwili kiedy męzczyzna rozmyśla o niedoszłym morderstwie), co jest niezwykle rzadkim a jednoczesnie niezwykle udanym zabiegiem filmowym. także same scenografie zbudowane są niezwykle starannie, szczegolnie w scenach kreconych w wesołym miasteczku. No i oczywiscie jak przystało na klasyczny film eskpresjonizmu niemieckiego - niezwykła, specyficzna gra aktorów, przepełniona ekspresja(choc nie tak bardzo jak np w "Gabinecie Doktora Caligari", co widać zwłaszcza w scenach kręconych w domu i na łódce. W oczy rzuca się także niezwykłym, wręcz mistyczny krajobraz wypelniający czasami obraz. W tle widac jasniejący księzyc, obraz jest przyciemniony co dadaje filmowi niesamowitego klimatu. Samo zaś zakonczenie filmu jest naprawde świetne - tak jak kolega Woland wyżej napisał( od ktorego zreszta mam ten film - dzięki) zakonczone "umiarkowanym happy endem".
Myśle że jest to (poki co) najlepszy film obok "Metropolis" F.Langa, który dane mi bylo obejrzeć, z nurtu tzw. ekspresjonizmu niemieckiego. Film jest naprawde świetny, co jest wynikiem bardzo interesującej fabuły opowiedzianej prze Murnau`a w naprawde świetny sposób, przy bardzo dobrym użyciu wielu środków filmowych, charakterystycznych dla kina tamtych lat. Dzis takich filmow już sie nie robi - a wielka szkoda, bo zapraszając kobiete na randke do kina, mamy do wyboru cały ogrom holywoodzkich gniotów, a obejrzenie takiego filmu jak "wschod słońca" w kinie to naprawde prawdziwy rarytas. Oceniając bez chwili wachania postawił bym mu ocene między 9 a 10.