Najwięcej jaj i mózgu w tej epickiej walce miał pies, który wykończył połowę rednecków, w następnej kolejności była świeżo zgwałcona dziewczyna, której pomysłowości pozazdrościłby McGyver oraz dzikuska o złotym sercu i jej grzechotnik. Faceci ograniczali się do samobójczych wypraw i marnowania kul, ale i tak mieli szczęście, że trafił swój na swego. Kupa śmiechu. Jeśli horror ogląda się z miną "paczącego kota", to coś z tym horrorem jest nie tak.
No dobra, klimat jest jakiś, Michael Berryman jest, no i jest dyżurny w takich sytuacjach tekst "no przecież to klasyka!".
"Najwięcej jaj i mózgu w tej epickiej walce miał pies"
Bystre spostrzeżenie. Film - tragedia.
Nawet sam początek jest wręcz niedorzeczny. W filmie z 2006 r. rodzina zostaje uwięziona na pustyni, ponieważ mutanty zastawiają na nich pułapkę, w oryginale z 77-go stary "pies", który strzela nabojami z dupy, żre gwoździe i jest synonimem podstarzałego amerykańskiego twardziela - rozpier**la swoje auto na środku pustyni, bo nie chce przejechać zająca uprzednio niemal zabijając się mapą którą owija sobie dookoła głowy po panicznej reakcji na przelatujący samolot wojskowy... Takie akcje mnożą się tutaj setkami. Dla mnie film jest po prostu żałosny. Nawet nie potrafię się śmiać oglądając to "coś".
Jedynie klimat i sam pomysł są warte zachodu, cała reszta jest słabiutka z aktorstwem na czele.