Parszywa zgraja leci na dziwną planetę, wchodzi do środka góry, aktywuje jakieś tajne przejścia, znajduje serce góry, które uruchamia wielką bestie z wielkim laserem, która wychodzi z góry i rozwala laserem część planety. Zgraja nawet nie kwestionuje tego, co właśnie się wydarzyło, tylko odchodzi sobie jakby nigdy nic. Wygląda jakby scenariusz napisał siedmiolatek z bujną wyobraźnią.
To konstrukcja stworzona przez Zeffo z Fallen Order. Tam, by dostać się do niektórych miejsc w grobowcach też trzeba było odblokować podobne tajne przejścis. Strażnicy-droidy grobowców Zeffo w grze atakowały takim samym laserem. Tylko, że tamte miały z 3 metry wysokości, a nie dobry kilometr tak jak to coś tutaj. Rzeczywiście, dziwny odcinek, nasze klony definitywnie nie mogły widzieć wcześniej czegoś podobnego, kultura Zeffo była niemal zupełnie zapomniana.
Też mi się skojarzyło z Zeffo, ale odcinek typowy filler, brakuje mi kilkuodcinkowych historii jakie były w CW. Mam nadzieję, że kolejne więcej wniosą do serialu. Szkoda też, że nie dostaliśmy więcej informacji na temat tej cywilizacji. Po rewelacyjnym 3 odcinku zostajemy zasypywani mało znaczącymi wątkami, które straszne psują tempo serialu który i tak ma krótkie odcinki.
Faktycznie dziwny odcinek, ale wpisujący się typową dla Filoniego synkretyczność obecną u niego zresztą już od wojen klonów. Mam wrażenie że te kilka pierwszych odcinków to typowe zapychacze inspirowane jakimiś innymi filmami i motywami (Tutaj jest to Indiana Jones, chociażby ta scena z sercem góry, ewidentne odniesienie do Poszukiwaczy). Więcej tutaj zabawy formą niż pchania fabuły, ale wydaje mi się że zwyczajnie na to drugie musi poczekać.