Orient i historia miłosna przypominają trochę - późniejszą o pięć lat - "Casablancę", natomiast jesli uznać, że to quasi-wersja tego filmowego dzieła, to należy dodać, że wersja o wiele gorsza. Wątek miłosny nie wciąga (być może wina leży w drewnianej Hedy Lamarr), samemu filmowi brakuje zaś błyskotliwych dialogów i co ciekawszych zwrotów akcji. Trzeba jednak odnotować, że film ma swój klimat. Warto zwrócić uwage na drugoplanową rolę Gene'a Lockharta jako tchórzliwego donosiciela Regisa. 3/10
Film ogolnie niezly, ale musze przyznac, ze Kino lat 30,40 i 50 Miami 2 kategorie aktorek: utalentowane (Davis, Stanwyck, Hepburn) i sliczne drewniane kukly jak Lamarr.